Niedzielny Kierowca #2 – Piaskiem po oczach
Codwutygodniowy subiektywny przegląd motoryzacyjny.
Jutro Blue Monday
– najbardziej depresyjny dzień w roku. Zastanawiałem się od dawna dlaczego kolor niebieski symbolizuje smutny i melancholijny nastrój. Szybkie internetowe śledztwo zaprowadziło mnie między innymi do „Blue Devil’a” i wywodzących się od niego „Blue Laws” (wątek alkoholowy – do eksloracji we własnym zakresie). Inny trop wiedzie przez morza i oceany średniowiedcza. Niebieska flaga na maszcie wracającego do portu statku zwiastowała żałobę po utracie członka załogi w stopniu oficera. Brytyjska marynarka w 1748 roku wybrała granat na kolor mundurów jako symbol stabilności i głębii wód oceanu. Navy Blue na dobre zagościł w kulturze, trafił również do powstałej w XX wieku kultury motoryzacyjnej. W palecie każdego współczesnego producenta obecne są kolory granatowe, oceaniczne i nocne. Ciekawą historię mają motoryzacyjne barwy narodowe.
Około 1900 roku we Francji zainicjowany został Gordon Bennett Cup i startującym drużynom narodowym przyznano kolory, którymi pomalowano nadwozia. Stąd, po kilku zmianach i szlifach, pochodzą British Racing Green, Rosso Corsa i French Racing Blue. Dziś dwie francuskie sportowe motoryzacyjne ikony dumnie noszą niebieskie barwy: Bugatti (French Racing Blue) i Alpine (Bleu de France).
Producenci z innych krajów również tworzyli ikoniczne odcienie niebieskiego. W 1993 roku Audi zaprezentowało model RS2 w kolorze RS Blue, który po wielu latach powrócił jako Nogaro Blue w RS6 (limitowanej do 150. sztuk edycji). Inna ciekawa historia wydarzyła się w salonie marki Bristol, znanej między innymi do swobodnego podejścia do doboru koloru zamawianego auta. Ich polityka zachęcała do wskazania dowolnej barwy przez klienta i obiecywała idealne odwzorowanie na karoserii samochodu. Jednego dnia w salonie pojawił się ktoś, kogo w tej historii określa się mianem włóczęgi i zażyczył sobie dobór koloru do ulubionego rondla, wyjętego z reklamówki. Mimo specyficznej aury włóczęga został wysłuchany i zapewniony, że kolor sosjerki może zostać odwzorowany. Na odchodne tajemniczy klient rzucił, że później ktoś się skontaktuje z salonem w celu finalizacji zakupu. Tak się stało i po jakimś czasie pojawiła się pracownica, jak się okazało ekscentrycznego australijskiego milionera, z walizką pieniędzy. Kolor pokrył karoserię tamtego auta i trafił do palety producenta pod nazwą Soucepan Blue.
To tyle w temacie najbardziej ponurego dnia w roku…
Pod błękitem saudyjskiego nieba
Monday będzie bardzo Blue dla Polaków startujących w rajdzie Dakar. Właśnie opublikowano wiadomość o dyskwalifikacji dwóch aut Energylandia Rally Team. Eryk Goczał i Oriol Mena oraz Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk zostali wykluczeni za użycie sprzęgieł wykonanych z nieprzepisowych materiałów. Wnioski z oświadczenia opublikowanego przez zespół, są takie, że któryś z rywali mógł donieść na Goczałów w celu ich eliminacji. Judasza team nie wskazał, ale gdyby tak rzeczywiście było, to nie jest to w historii motorsportu żadna nowość. Piastujący drugie miejsce bardzo często biegli z płaczem do organizatorów, skarżąc się na szereg nieprawidłowości w samochodzie lidera. Nie trzeba daleko szukać, wystarczy przypomnieć sobie wypowiedzi zespołu WRT po zakończeniu wyścigu LeMans 24h wygranym przez Inter Europol Competition.
Sam rajd się jeszcze nie skończył i kibicujemy naszym kierowcom, pilotom i jednemu mechanikowi. Największe nadzieje pokładaliśmy w starcie Krzysztofa Hołowczyca, ale po kolizji z samochodem numer 314 załogi Kris Meeke/Wouter Rosegaar, spadli na odległą pozycję. Ostatnie wieści donoszą, ze się na 146. miejscu w klasyfikacji generalnej. Z 137. czasem w samochodzie z numerem 274 rywalizuje druga Polka w historii Dakaru – Magdalena Zając. To jej drugi start, a pilotem jest bardzo doświadczony Jacek Czachor. Trzymamy kciuki za ukończenie rajdu przez nich i przez pozostałe polskie załogi!
Dakar wannabe…
Rajdy pustynne na czele z Dakarem, to jedne z najtrudniejszych wyścigów, w jakich można wziąć udział jedno lub dwuśladem. Wysiłek fizyczny, wysiłek psychiczny i regularny wysiłek wkładany w naprawy sprzętu, który dostaje na trasie mocno w kość. Sport dla prawdziwych twardzieli. Z aury, która roztacza się wokół Dakaru chętnie korzystają producenci samochodów, którzy wypuszczają, nie oszukujmy się, bardziej lifestyle'owe niż rajdowe wersje jednego ze swoich modeli. Zazwyczaj jest to upamiętnienie triumfu w wyścigu i zazwyczaj są to samochody terenowe – SUV-y (Mitsubishi Pajero) lub pick-up’y (Toyta Hilux). Jesienią 2022 roku pokazano mniej oczywistą reinterpretację rajdowego samochodu, tym razem opartą na modelu sportowym: 911 Dakar.
Uterenowione auto jest oparte na modelu 911 Carrera 4 GTS i podobno jest bardzo kompetentnym pustynnym samochodem. Wątpliwe jest jednak, żebyśmy kiedykolwiek zobaczyli go na starcie legendarnego rajdu, bo limitowana do 2500 egzemplarzy zabawka będzie ozdobą prywatnych kolekcji. Jeszcze mniej prawdopodobne jest, żebyśmy zobaczyli tam auto zaprezentowane 3 stycznia: Audi Q8 e-tron edition Dakar. Te pustynne cztery pierścienie (robią wrażenie) bazują na Q8 advanced 55 e-tron quattro, ale mają podniesione o 31 mm podwozie i opony General Grabber AT3. No i wtyczkę.
Pisząc o uterenowionych autach sportowych nie można pominąć chyba najbardziej irracjonalnego zeszłorocznego debiutanta: Lamborghini Huracán Sterrato. Producent zapewnia, że mimo off-radowych dodatków auto świetnie radzi sobie również na asfalcie. Pretendent do nagrody za najbardziej szalony pomysł zeszłego roku.
Kolejnym zaprezentowanym samochodem w tym stylu jest Ford Bronco DR. Przepraszam, w tym wypadku nie można mówić o „stylu”, bowiem DR (Desert Racer) jest prawdziwym wyścigowym samochodem zbudowanym przez Forda do spółki z firmą Multimatic, która w przeszłości pomagała zbudować Forda GT (ostatniej generacji). Konstrukcja jest tak zaawansowana (według zapewnień producenta), że po wyjeździe z fabryki od razu może stanąć na starcie wyścigu Baja 1000 i pognać przez bezdroża Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Warto obejrzeć film, w którym dziennikarz Jethro Bovington zapoznaje się z tym autem i pod okiem instruktora uczy się jazdy „baja”.
Prasa
Styczniowy numer brytyjskiego EVO (numer 317) poświęcony jest nagrodzie eCOTY. Do Walki stanęło dziewięć sportowych samochodów, ze wspomnianym wyżej Huracánem Sterrato. Za narrację tekstu odpowiada James Taylor, podsumowanie napisał naczelny magazynu Stuart Gallager, a za zdjęcia Aston Parrott i Andy Morgan. Osiemdziesiąt stron bogato ilustrowanego, dogłębnego i bardzo ciekawego testu.
Podobnym pomysłem jest Top Gear’owy Speed Week – coroczny wybór najlepszego auta o zacięciu sportowym rozgrywany na wybranym przez redakcję torze wyścigowym i okolicznych drogach. Materiał z 2023 roku ukazał się w listopadowym numerze (numer 377), do walki stanęło 16 aut, areną był zero-emisyjny tor Gotlandring. Teksty testów zostały rozdzielone pomiędzy redaktorów magazynu (w odróżnieniu od eCOTY), a za zdjęcia dwóch fotografów: John Wycherley i Olgun Kordal. Ten drugi jest w mojej ocenie jednym z najlepszych obecnie fotografów motoryzacyjnych. Kordal świetnie radzi sobie w plenerze i wręcz znakomicie w studio, z aranżowanym światłem.
Natomiast w styczniowym magazynie Top Gear (numer 379) Kordal zrobił kapitalną sesję Hyundaiowi Ionic 5 N. Auto w kolorze Performance Blue (oczywiście), sfotografowane zostało w Seulu, w blasku tysięcy ichniejszych neonów. Zdjęcia i tekst są częścią plebiscytu podsumowującego 2023 rok. Nagrody rozdane zostały, w konwencji której zamyslem chyba jest bycie motoryzacyjnymi Oskarami. Są różne kategorie, w tym za najlepsze auto sportowe, najlepszy design i za osobowość (trochę jak Oscar za całokształt twórczości). Podobnie jak podczas rozdania nagród akademii filmowej, można się zdziwić słysząc bardzo egzotyczne kategorie, na przykład “jedyne auto jakiego będziesz kiedykolwiek potrzebował”. Skoro jest taka kategoria to po co są pozostałe?
Podcastowy melodramat
W pierwszym numerze Niedzielnego Kierowcy pisałem o premierze Tesli Cybertruck. Wskazałem również trzy materiały wideo, nakręcone przez dziennikarzy, którzy mieli dostęp do samochodu przed premierą. Jednym z nich był Jason Camisa. A film powstał dla kanału Hagerty. W mojej ocenie materiały produkowane dla Hagerty, zarówno w USA, jak i UK, są wyjątkowo dobrze wyprodukowane. Natomiast osobowość Camisy nie wszystkim może przypaść do gustu. Ja muszę dozować materiały, które prowadzi, bo nie jestem fanem takich wygłupów. I nie są to wygłupy w stylu Clarckson’a, Hammond’a i May’a. To po prostu aranżowane wywrotki, potknięcia i drętwe żarty. Odsuwając to na bok, merytoryka mi odpowiada, a wizualna strona nawet bardzo. Inne zdanie na temat filmu o Cybertracku miał Matt Farrah, dziennikarz magazynu Road & Track i twórca projektu The Smoking Tire. W swoim podcaście wytknął szereg nieścisłości. Nie usłyszałem w tej krytyce żadnych przytyków personalnych, ale Camisa najwyraźniej tak i między oboma panami, którzy twierdzą, że się uwielbiają, wybuchła wielka drama. W podkaście TST nr 885 panowie próbują sobie wytłumaczyć czym jest dziennikarstwo motoryzacyjne, a czym jest tworzenie opinii o motoryzacji. Pomijając kajanie się Matt’a przed Jason’em, warto odsłuchać co Panowie mają do powiedzenia.
Wydarzenie
Ikony Motoryzacji to wystawa, której mottem test zaprezentowanie stu pojazdów (samochodów, motocykli i traktora) o wartości stu milionów złotych. Eksponatów nie liczyłem, ale 1/5 budżetu zrealizowały dwa auta (Ferrari F40 i Hennesy Venom F5). Wystawa bardzo ciekawa, z licznymi legendami na czterech kołach, ale wynajęta przestrzeń na Stadionie Narodowym jest zbyt mała i brakuje możliwości obejścia każdego eksponatu. Lancia Stratos, Aston Martin Lagonda, Honda NSX, De Tomasto Panthera – to moje typy spośród wielu wspaniałych konstrukcji. Najjaśniejszą gwiazdą pokazu i centralnym punktem sali motorsportu jest bolid Oreca zespołu Inter Europol Competition, który jest zamknięty „złotej klatce” razem z całym wyścigowym znojem i francuskimi komarami rozgniecionymi na karoserii. Jest co oglądać!
Test M2
Nowym czytelnikom chciałbym przypomnieć o zeszłotygodniowym teście BMW M2 Competition. Tekst można przeczytać TUTAJ
Retro
Styczniowy numer Classic Auto również pisze o rajdzie Dakar. Jest artykuł o Polskich startach Jelczami, jest też dakarowa historia Porsche. I w związku z tym zamieszczam nostalgiczną fotografię jednego z tamtych samochodów:
Zachęcam do wsparcia projektu na portalu Buy Me a Coffee. To konkurent Patronite’a i Pateraona, ale o bliższej memu sercu nazwie ☕️ 😉 Zebrane środki przeznaczone będą na rozwój magazynu Heel and Toe i docelowo mają umożliwić pełną koncentrację na projekcie. W wyżej wymienionym serwisie ruszyła sprzedaż zdjęć z testowanymi samochodami. Są to kolekcjonerskie wydruki w numerowanych seriach, na archiwalnych papierach.
Do następnego!