Premiera – z ziemi włoskiej do Polski
Mediolan – stolica włoskich finansów i mody. To tu w 1910 roku założono Anonima Lombarda Fabbrica Automobili – w skrócie: ALFA – fabrykę samochodów o sportowym zacięciu. Pięć lat później interes przejął Nicola Romeo – Powstała Alfa Romeo. Przez ponad 100 lat swojego istnienia samochody ze słynnym „Scudetto” na masce zdobyły chlubną opinię w świecie motorsportu i niechlubną w świecie mechaników samochodowych. W 2021 roku Alfa Romeo trafiła pod globalny parasol grupy Stellantis (wcześniej była pod nieco mniejszym parasolem FCA) i od razu padła ofiarą globalnej epidemii współdzielenia platform między różnymi markami. Pierwszym przykładem modelem jest Tonale, które jest produkowane pod Neapolem, tak samo, jak jej transatlantycki bliźniak Dodge Hornet.
W zeszłym tygodniu premierę miała Alfa Romeo Milano, która będzie współdzieliła platformę e-CMP2 z Fiatem 600 i Jeepem Avangerem.
Podobnie jak kuzyni, będzie produkowana w Tychach, co nie spodobało się włoskiemu ministrowi przemysłu Adolfo Urso, który stwierdził, że: „Auto o nazwie »Milano« nie może być produkowane w Polsce. To zabronione przez włoskie prawo”. I rzeczywiście, jest we włoskim prawie zapis, że włosko brzmiące nazwy są zarezerwowane tylko dla produktów wytwarzanych na terenie Włoch. Przyznam, że mimo kibicowania polskiej gospodarce, bardzo mi imponuje podejście Włochów do obrony wytworów kultury, kuchni i technologii.
Wrućmy do „Milano”. Spośród trójki wspomnianej powyżej jest to samochód zdecydowanie najatrakcyjniejszy. Za design odpowiada zespół pod przewodnictwem Alejandro Mesonero-Romanosa. Przód jest zdominowany przez nową tarczę „Scudetto”, a wizualne obniżenie maski to wynik czarnych pasów umiejscowionych poniżej świateł.
Dół niemal w całości wypełnia wlot powietrza, co dodatkowo osadza bryłę tuż nad ziemią. Z tyłu dominuje czarny pas z tylnymi światłami, którego końce kierują się ku dołowi. Przypomina mi to stylistyczne rozwiązanie z Maserati 3200 GT (projektu Giorgetto Giugiaro). Profil Milano najbardziej daje do zrozumienia, że jest to auto o wyższej konstrukcji i niewielkich wymiarach. Podoba mi się zachowanie czystej linii tylnych drzwi (klamka przeniesiona jest na słupek i ukryta w czerni), a nie podoba zbyt krótki zwis za tylną osią. Nadwozie się kończy tzw. „coda tronca” i nawiązywać do Giulii TZ z lat sześćdziesiątych.
Stylistyka wnętrz Alf od zawsze jest w mojej TOP 3. Tak samo jest tym razem. Nieprzeekranowane, z okrągłą kierownicą i charakterystycznymi osłonami zegarów ekranu kierowcy.
Ten styl osłony zegarow zaproponował motoryzacyjnemu światu bohater poprzedniego newslettera: Marcello Gandini.
Bilet do Kanady
Tradycja nadawania samochodom nazw geograficznych jest długa jak historia motoryzacji. W 1967 roku na wystawie Expo w Montrealu Alfa Romeo zaprezentowała samochód koncepcyjny (wtedy jeszcze bezimienny). Podobno został ochrzczony przez samych zwiedzających. Za wygląd odpowiedzialne było biuro stylistyczne Bertone i, ponownie, pracujący tam od kilku lat Gandini.
Charakterystyczne brwi w wersji produkcyjnej były opuszczane po włączeniu świateł, a na masce pojawił się wlot napowietrzający silnik V8 o pojemności 2.6 litra i mocy niemal 200 koni. Za przeniesienie mocy odpowiedzialna była pięciobiegowa skrzynia od ZF. To, czego nie mogę tu opisać, to dźwięk silnika, więc zamieszczam odcinek Jay Leno Garage:
Ferrari 750 Monza
Dawne modele Ferrari kojarzą się głównie z silnikami V12. W latach pięćdziesiątych powstała cała seria samochodów z rzędowymi silnikami czterocylindrowymi. Część z nich miała pojemność dwóch litrów i umożliwiała starty w Formule 2 (model Mondial 500). Później zwiększono pojemność do trzech litrów (wciąż cztery cylindry) i tak powstała 750 Monza (nazwana na cześć toru we Włoszech).
Tu można zobaczyć Monzę w ruchu, ale na innym torze: Goodwood.
W 2018 roku Ferrari pokazało współczesną iterację Monzy – modele SP1 i SP2 (jednomiejscowy i dwumiejscowy). Nie jest to do końca prawnuk 750-tki, pod maską nie ma czterech cylindrów.
Ma za to V12 o oznaczeniu F140. Silnik, który zadebiutował w Ferrari Enzo, ma 799 KM i napędza koła tylne. Razem z modelami SP zadebiutowała specjalna seria samochodów Ferrari o nazwie Icona mająca być nawiązaniem do legendarnych modeli marki. Szczegółowo opowiada o SP1 Doug DeMuro:
Ostatnia prosta
Na innym słynnym torze – Circuit de la Sarthe – jest prosta o nazwie Mulsanne. Nazwę tę w 1980 roku zaadoptował Bentley, o dziwo, do żadnego ze sportowych modeli, ale do najbardziej luksusowego samochodu. Pierwsza generacja produkowana była do 1992 roku. Druga generacja flagowego luksusowego sedana zadebiutowała w 2010 roku i napędzała ją silnik V8 o skromnej pojemności 6,75 litra. Dostępna również w wersji z rozszerzonym rozstawem osi (EWB) i z lodówką na szampana.
W sam raz na tor.
Produkcja zakończyła się w 2020 roku, a wśród edycji specjalnych znalazła się też świętująca 6 zwycięstw 24-godzinnego wyścigu – Le Mans Edition.
O tym, jak to jest być kierowcą Mulsanne’a, a jak być pasażerem opowiada Chris Harris i Neil Clifford:
Dziękuję za uwagę i zapraszam do zapisania się na listę subskrybentów. Zachęcam również do wsparcia na portalu Buy Me a Coffee i Patronite. Zebrane środki przeznaczone będą na rozwój magazynu Heel and Toe i docelowo mają umożliwić pełną koncentrację na projekcie. W serwisie Buy Me a Coffee ruszyła sprzedaż zdjęć z testowanymi samochodami. Są to kolekcjonerskie wydruki w numerowanych seriach, na archiwalnych papierach. Jeśli wybór jest za mały, zapraszam na moją stronę, można wybrać dowolny kadr.
Posiadasz wyjątkowy samochód? Chętnie go sfotografuję i opiszę!
Do następnego!